poniedziałek, 12 października 2015

Szalona w pogoni

Decyzja została podjęta w czerwcu. Kilka kliknięć myszką - i moje nazwisko wylądowało na liście. Później trzeba było jeszcze trochę pojeździć, wydać pieniążki (cudem) zaoszczędzone i... czekać. A teraz się doczekałam. Jak to się zaczęło? Ano kilka lat temu, gdy w podobny sposób zostałam wcielona w szeregi studentów psychologii. Kilka kliknięć myszką, przelew (nie moich jeszcze wówczas) pieniędzy i stałam się zdobyczą szkolnictwa wyższ

czwartek, 1 października 2015

Rzecz o uśmiechu

Gdy patrzę na to zdjęcie z roześmianą twarzą mojej Mamy, uświadamiam sobie, jak pięknie wyglądamy z radością wymalowaną na twarzy. I choć okazja do tego konkretnego uśmiechu była ogromna, na co dzień warto szukać powodów do podobnych... Bo - po prostu - życie jest piękniejsze z uśmiechem. A co Tobie przynosi radość? Dlaczego Ty się uśmiechasz?

piątek, 18 września 2015

Nie zwariować w kolektywie, czyli ciut o zasadach zdrowego egoizmu

Podziel się! Zobacz, wszyscy patrzą. Jak się zachowujesz?! Pokaż! Pomóż. Nie bądź świnia. Czy znasz to ze swojego dzieciństwa? A z dorastania? Ile razy słuchałaś, że powinnaś być „jakaś”, bo tego nakazuje kultura? A jak często musiałaś rezygnować z siebie, by zadowolić drugą osobę (rodzica, babcię, koleżankę…)? Wychowano nas w przekonaniu, że powinniśmy być altruistami. Służyć. Być posłusznymi, pokornymi, gotowymi nieść pomoc. Że nasze dob

wtorek, 8 września 2015

Demony, wyścigi i sześciolatki na polu bitwy

Rozpoczął się wrzesień, a z nim zabrzmiały szkolne dzwonki i rozwrzeszczały się boiska. Standardowa procedura, wpisana w tysiące kalendarzy w naszym kraju. W tym jednak roku niektóre serca rozedrgane były bardziej niż inne, gdy szkrab zakładał plecak i maszerował na spotkanie z podręcznikami. Rodzice sześciolatków – przerażeni, wkurzeni, niespokojni – z trzęsącymi się dłońmi przyprowadzali swoich potomków do szkoły. Źródło: Gratisography

czwartek, 23 lipca 2015

Daj, Panie, mieszkanie

Swój Pierwszy Raz pamiętam jak dziś. Było lato, środek wakacji. Miałam niespełna dziewiętnaście lat, właśnie dostałam się na studia. Miałam wyrwać się z Małego Miasta. High Life i te sprawy. Byłam upojona dumą i perspektywami… Indeks już czekał. Brakowało jednego: łóżka. Gdzie, do cholery, będę mieszkać? Przeglądałam setki ofert, wykonałam dziesiątki telefonów, z nerwów nie spałam co najmniej kilka nocy… a czterech kątów w Wielkim Mieście j

wtorek, 21 lipca 2015

Wszyscy jesteśmy śmieciarzami

Planując swój urlop wiedziałam od razu, czego chcę doświadczyć – fizycznego zmęczenia i psychologicznej wolności. Naraz. Kierunek zatem był oczywisty: góry. Leżenie plackiem na plaży, moczenie nóg w jeziorze czy płaszczenie dupy w kawiarniach w centrum handlowym nie spełniało kryteriów. Dwanaście godzin w pociągu. Trzeba być twardym przecież! No i Cinquecento raczej do Zakopanego nie dojedzie… A na miejscu: mrowisko. Ludzie pędzący w każ

środa, 15 lipca 2015

Co warto, a co się nie opłaca w serwisach społecznościowych

Budzik, godzina siódma. Telefon obok poduszki, tak na wszelki wypadek (bo przecież w nocy tyle może się wydarzyć…). Zaspana ledwo rozumiem to, co rejestrują oczy. Biorę jednak telefon do ręki. O, coś się zdarzyło – Facebook wysłał powiadomienie. No to wchodzę… Tak mniej-więcej wygląda mój poranek. Później idę się umyć, ubrać i zrobić śniadanie. Ale wpierw Facebook. Sprawdzam, co inni robili w nocy. Komu co się urodziło, kto już zaspał, jakie zaserwowano kolacje i śniadania. Kto już żyje i tak jak ja buszuje w Internecie (prawdopodobnie jak ja wyglądając niczym zombie). O swoich znajomych wiem wszystko. Ten jest na wakacjach, tamten rozstał się z dziewczyną, trzeci znów ćwiczy do maratonu. Koleżanka nagrywa płytę z zespołem, a druga prowadzi jakieś badania w Bździochach pod Psią Wólk

poniedziałek, 13 lipca 2015

Dziecko last minute

Źródło: Picjumbo.com (by Viktor Hanacek) Dotarłam do wieku poborowego - tak mówi się w mojej rodzinie na panny z roczników gotowych do zamążpójścia. No dobrze, nabór powinien trwać już od pewnego czasu... ale o tym sza!, nie wypominajmy. Najpierw trzeba było choćby rozpocząć studia. Później (oczywiście) je skończyć. A ostatecznie okazało się, że godnego zaobrączkowania zabrakło. Znacie takie historie? Gdy dostałam zaproszenie na ślub mo

czwartek, 9 lipca 2015

By nie wykładać się na starcie

Ideały były szczytne, ale takimi już nie tylko schody, ale i wszystkie piekielne korytarze wybrukowano. Szlag trafił postanowienia i pomysły, kiedy przyszło zderzyć się z ich realizacją. System planowania też zawiódł na całego. No i nie wytrzymałam dwóch ośrodków w dwóch różnych miastach, dwóch mężczyzn, a do tego na dokładkę dwóch blogów. Nie wystarczyłoby dwóch żyć. No i na swoją rzyć w końcu usiadłam bezradna. Ale nie ma tego złego. Cho

wtorek, 31 marca 2015

Nie ma wiosny...

...ale wiosenne zakochanie dopadło i tak. Biedna moja głowa, która nie mieści w sobie tego naiwnego, zbyt szybkiego, niespodziewanego drgnienia serca.

piątek, 13 marca 2015

Wyzwanie blogowe: kwiaty ręką robione

Ani się obejrzałam, a minęły dwa dni - a zatem to by było na tyle, jeśli chodzi o systematyczność w wyzwaniu Uli... Na swoją obronę mam tylko to, że był to niezwykle intensywny i poniekąd kreatywny czas. No i fakt, że wróciłam, gotowa by podzielić się z Wami pewnym trickiem.  Uwaga, będzie dużo zdjęć! Nie jest tajemnicą, że zajmuję się rękodziełem (ależ poważnie to brzmi...). A skoro ma być to dzieło ręki, to... co się da należy wykon

wtorek, 10 marca 2015

Wyzwanie blogowe: wiosenne porządki

Ula Phelep uruchomiła kolejne Wyzwanie Blogowe. Jak zwykle, jestem w tyle... Ale dołączam mimo to, wierząc, że i tym razem uda mi się dokończyć rozpoczętą zabawę. Post marcowy nr 1: Okna, szafy, zbędne rzeczy - to wszystko czeka na swoją kolej na liście "do ogarnięcia". Ale mimo upływu czasu, z listy nie ubywa pozycji, przeciwnie. Taka to moja bolączka, zwana niezorganizowaniem. Postanowiłam zatem, by wraz z nadejściem wiosny pozbyć

sobota, 21 lutego 2015

Po imieniu

Na drugim blogu biorę udział w projekcie Art Journalowym, który motywuje mnie do comiesięcznego podjęcia konkretnego tematu. Karty mojego notesu zapełniać się będą pracami, które nie tylko pasują do wytycznych Kawy i Nożyczek, ale też mówią coś o mnie. Stąd pomysł, by połączyć poprzez Art Journal oba blogi - tam wypowie się przede wszystkim zdjęcie, tu zaś głos dostaną moje emocje. Wpis w żurnalu miał być o imieniu. O sobie. Chciałam

wtorek, 3 lutego 2015

Wódka i zakąska

Gdzie są dwa serca, tam może zrodzić się chemia. Dramat zaczyna się wówczas, gdy zależy tylko jednej stronie. Powiem szczerze, że byłam w obu sytuacjach: obiektu oraz "nosiciela" nieodwzajemnionego zakochania. Każda ze stron medalu ma swe jasne i ciemne strony, wady i zalety. Każda wywołuje spektrum emocji, z którymi trzeba sobie poradzić. Nie ma jasnej recepty na żadną z nich, tak jak nie istnieje rozsądna profilaktyka. Jakby życie codzienne nie było wystarczająco skomplikowane i bez takich perypetii... Znając obie sytuacje z autopsji, stanęłam z dnia na dzień pośrodku.  Mediator? Nie było sporu, który trzeba rozwiązać... Terapeuta? Być może... Dla kogo jednak, dla pary czy jednej ze stron? Przyjaciel? Raczej nie spisałam się zbyt dobrze w tej roli... I mam nieus

środa, 28 stycznia 2015

Wyzwanie blogowe: Trudny moment

Życie składa się z chwil. Ulotnych, niezapomnianych, takich których nie chce się pamiętać i takich, które wgryzają się w świadomość nie mając za żadną cenę ochoty jej opuścić. [z "Dom na wyrębach"] W mojej pamięci chwil trudnych jest co najmniej tyle, co tych szczęśliwych. Przy czym każda z nich stała się swoistą lekcją, z której wnioski ukształtowały kawałek mojej osobowości. Czy zatem mam prawo je oceniać? Kończy się dla mnie w

wtorek, 27 stycznia 2015

Wyzwanie blogowe: Mam talent

To będzie post przede wszystkim o grzechu zaniedbania. W czasie studiów zainteresowałam się portretowaniem. Nie żeby od razu płótna, farby i Hans Holbein... Zaczęło się od kilku szkiców ołówkiem z IKEA, później zainwestowałam zarówno w papier, jak i dobry grafit... i wyszło na przykład to... W rysowaniu mogłam dać upust całemu mojemu perfekcjonizmowi. Mogłam się wyciszyć i skupić na tym delikatnym szumie tańczącego po papierze rysika.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Wyzwanie blogowe: 5 rzeczy, które w sobie doceniam

Kiedy życie rzuca kłody pod nogi, a ty jakoś przeskakujesz każdą z nich i na przekór robisz swoje, zaczynasz inaczej patrzeć na siebie i własne możliwości. Nie da się bezstronnie spojrzeć na samego siebie - to jasne, ale też nie można nie doceniać swojej unikalności, jakakolwiek by ona nie była.  Zafundowałam sobie już kilka razy szczerą autorefleksję nad fundamentalnym pytaniem "Kim jestem?". I - niespodzianka - wnioski nie były z gatun

niedziela, 25 stycznia 2015

Wyzwanie blogowe: Osobista kolekcja

Przyznaję - jestem chomikiem. Zbieram i wykorzystuję niemal wszystko, co wpadnie mi w ręce (stąd zresztą tytuł mojego drugiego bloga). Był czas, gdy uwielbiałam chusty, szale i apaszki - zebrał się ich spory karton. Nieustannie hołduję marzeniu o biblioteczce, a co za tym idzie kupuję co chwilę nowe książki. Oczy cieszą mi się na widok papierów do scrapbookingu, więc i tych uzbierałam niemały stos. Ale jest jedna kolekcja, którą kocham mił

sobota, 24 stycznia 2015

Wyzwanie blogowe: 10 ulubionych...

Postanowiłam rozpocząć "stawianie" bloga od wzięcia udziału w krótkim, acz intensywnym wyzwaniu. Stronę autorki zabawy - Uli Phelep - obserwuję od dawna i z ogromną przyjemnością, podziwiając ją nie tylko za pomysłowość, ale także za życiowe (tak, tak!) podejście do życia. Wyzwanie blogowe rozpoczęło się oficjalnie 19 stycznia i dla większości uczestników już się zakończyło. Nie przeszkadza mi to jednak. Podejmuję je przede wszystkim dla sieb

czwartek, 22 stycznia 2015

Nowe początki

Momentów mierzenia się z przeszłością było w moim życiu sporo. Każdy kolejny przynosił inne wnioski - mniej lub bardzie rozwojowe. Zwykle wiązały się one z Przełomami, z rozpoczynaniem lub kończeniem czegoś Ważnego. Gdy odkryłam, że pisany przez nastolatkę blog wciąż istnieje w internetowej rzeczywistości, okazało się, że Moment nie musi być ani Ważny, ani Przełomowy. W ogóle nie musi być. A kiedy przebrnęłam przez niemal sześć lat, zapisanych enigmatycznymi notatkami pełnymi emocji, bogatsza zostałam o jeden wniosek: że stworzyłam dla siebie płaszczyznę, dzięki której mogę dziś - jako dorosła kobieta i jako psycholog - obserwować swoje dorastanie. Dlaczego więc nie kontynuować "dzieła", powziętego niemal dziesięć lat temu? Co mi szkodzi siadać co jakiś czas i zapisywać po raz kolej
Page 1 of 3123Dalej »Ostatnia
We własnym rytmie... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka