Wyzwanie blogowe: Trudny moment


Życie składa się z chwil.
Ulotnych, niezapomnianych, takich których nie chce się pamiętać
i takich, które wgryzają się w świadomość
nie mając za żadną cenę ochoty jej opuścić.
[z "Dom na wyrębach"]


W mojej pamięci chwil trudnych jest co najmniej tyle, co tych szczęśliwych. Przy czym każda z nich stała się swoistą lekcją, z której wnioski ukształtowały kawałek mojej osobowości. Czy zatem mam prawo je oceniać?

Kończy się dla mnie wyzwanie blogowe Uli. Piąty i ostatni temat...
Tak sobie myślę, że nie jest to ani czas, ani miejsce na filozofie, depresyjne rozważania, rozwlekłe retrospekcje.
A skoro życie składa się z chwil... i mierzymy się z nimi codziennie... to wieńczący styczniowe wyzwanie post będzie o codzienności właśnie.


odc. 1. Budzik
Do skowronków nie należę. Nie jestem podobna do żadnego ze stworzeń, które potrafią funkcjonować przed 9:00. A jednak dobrowolnie nastawiam budzik na 6:00, by witać kolejny dzień...

odc. 2. Śniadanie
Serio - nie jadam. Bo nawet jeśli moje oczy, ręce i nogi, czasem też oporny umysł dobudzą się przed tą dziewiątą, to żołądek śpi nadal. Do dziesiątej co najmniej. Wcześniej przełknę tylko kawę i świeże powietrze.

odc. 3. Tramwaj
Jestem nieuleczalnie chora na ślepe zaufanie do MPK. A w Wielkim Mieście tramwaje w dość luźny sposób interpretują wskazania rozkładu jazdy... Na szczęście nie musiałam się jeszcze tłumaczyć ze spóźnień większych niż 10 minut.

odc. 4. Złamany paznokieć
Najczęściej dzieje się to wówczas, gdy a) nie mam przy sobie pilniczka, b) szykuję się na mega ważne spotkanie (randkę, imprezę, rozmowę z wściekłym rodzicem ucznia)... i jestem spóźniona, c) dumnie obnosiłam się z długimi pazurkami, wymalowanymi, wypiłowanymi i wypielęgnowanymi do granic moich umiejętności. Przy połączeniu punktów a, b i c mamy do czynienia nie tylko z "trudnym momentem", ale wręcz z tragedią osobistą.

odc. 5. Zimno
Jako stworzenie ciepłolubne potrafię wyciągnąć koc nawet w środku lata. Zima z kolei jest czasem intensywnego tulenia kaloryferów i wypijania hektolitrów wrzących płynów. Stópki najchętniej trzymam w skarpetach z wełny, a łapki... te są wiecznie chłodne.

odc. 6. Wena
"Kapryśna wena - raz jest, raz jej nie ma". Gdy szaleje, to pół biedy, gorzej jednak, kiedy znika na czas bliżej nieokreślony. Nie umiem funkcjonować bez inspiracji.

odc. 7. Koniec serialu
Gdy wciągnęłam się już w akcję, rozgryzłam bohaterów, zapamiętałam imiona (!) - następuje koniec serii. I weź tu, człowieku, czekaj pół roku na kolejne odcinki...

odc. 8. Zakochałam się!
To też dramat. Potrafię długo śnić i myśleć o Tym Jedynym, nawet jeśli ów Wybranek zdążył zawinąć żagiel w zupełnie innym porcie. 

odc. 9. Czekolada
...a dokładniej jej brak to trudny moment do kwadratu. W moim domu muszą być zmywacz do paznokci, kawa i czekolada. Jestem uzależniona od słodyczy. Biada temu, kto wpadnie na Dagmarę będącą na czekoladowym głodzie...!

odc. 10. Za 3 godziny znów budzik?!
I tak od początku...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

We własnym rytmie... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka