Nowe początki

Momentów mierzenia się z przeszłością było w moim życiu sporo. Każdy kolejny przynosił inne wnioski - mniej lub bardzie rozwojowe. Zwykle wiązały się one z Przełomami, z rozpoczynaniem lub kończeniem czegoś Ważnego.
Gdy odkryłam, że pisany przez nastolatkę blog wciąż istnieje w internetowej rzeczywistości, okazało się, że Moment nie musi być ani Ważny, ani Przełomowy. W ogóle nie musi być. A kiedy przebrnęłam przez niemal sześć lat, zapisanych enigmatycznymi notatkami pełnymi emocji, bogatsza zostałam o jeden wniosek: że stworzyłam dla siebie płaszczyznę, dzięki której mogę dziś - jako dorosła kobieta i jako psycholog - obserwować swoje dorastanie.

Dlaczego więc nie kontynuować "dzieła", powziętego niemal dziesięć lat temu? Co mi szkodzi siadać co jakiś czas i zapisywać po raz kolejny myśli, wrażenia, odczucia, sytuacje?
A może za kolejną dekadę odnajdę tę Czarną Spódnicę i znów stwierdzę, że wiele się zmieniło z upływającym czasem...

A zatem - nowy początek. Kolejne rozpoczęcie czegoś starego.
Portret młodej kobiety, która była kiedyś rozmarzoną dziewczyną, która jest ciekawą świata, wciąż szukającą własnego "planu na życie" osobą, i która będzie... To się jeszcze okaże. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

We własnym rytmie... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka