Dziecko last minute

Źródło: Picjumbo.com (by Viktor Hanacek)
Dotarłam do wieku poborowego - tak mówi się w mojej rodzinie na panny z roczników gotowych do zamążpójścia. No dobrze, nabór powinien trwać już od pewnego czasu... ale o tym sza!, nie wypominajmy.
Najpierw trzeba było choćby rozpocząć studia. Później (oczywiście) je skończyć. A ostatecznie okazało się, że godnego zaobrączkowania zabrakło. Znacie takie historie?

Gdy dostałam zaproszenie na ślub moich wieloletnich przyjaciół, nie umiałam się nie cieszyć. Para od piaskownicy, jak można by o nich rzec, to była zatem kwestia czasu. Oboje wykształceni, pracujący, z własnymi czterema kątami. Czego chcieć więcej?
"Czas na Juniora!", rzuciłam ze śmiechem. "Nie teraz", usłyszałam od Niego. "Futrzak na razie wystarczy", dodała Ona. I tak to trwa...

Dla kontrastu dwie inne przyjaciółki. Dzieciate. Wpadki, to pewne, ale za to jakie kochane! Jedna wzięła ślub z Tatusiem, drugiej się nie spieszy do ołtarza. Pierwsza siedzi w domu ze szkrabem, biegając od kaszki do pieluszki, druga po trzech miesiącach wróciła do pracy, zostawiając Bąka pod okiem Babci-Niani. Obie Mamy szczęśliwe i zakochane w synach.
"Nie żałujesz, że tak wcześnie? W połowie kariery?", zapytałam tej zapracowanej. "Nie. Bo gdy Mały pójdzie do przedszkola, ja będę miała już wszystko, co chciałam osiągnąć. I spokój. A wciąż będę młodą, aktywną Mamą". I nie przeszkadza jej, że teraz pracuje 25 godzin na dobę.

I masz babo placek, czyja strategia bardziej się opłaca? Dziecko od razu, szybko, bez zastanowienia, bez przygotowania? Czy w opcji last minute, kiedy każdy inny punkt na liście "do osiągnięcia" zostanie odkreślony? A może potomek to wcale nie jest już "must have" nowoczesnych rodzin?

Chyba zatem sama nie jestem w tym temacie nowoczesna. Na zegar jeszcze nie patrzę, zdrowie dopisuje, karierę jakąś tam robię i dobrze mi z tym, jak mi się świat układa... ale na widok pękatych brzuchów i umorusanych paszczaków jednak coś w głębi drga.


A Ty? Jesteś rodzicem? Czy chcesz być? Dlaczego tak/nie?
Podziel się!


3 komentarze :

  1. Nie jestem mamą i nawet w dalekich planach tego nie ma, pomimo że w szczęśliwym związku jestem, ale znam realia i jeśli kiedykolwiek wpadnie mi do głowy pomysł że chce dziecko to nie w tym kraju.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem, od roku. I uważam, że zostałam mamą w doskonałym dla siebie momencie ;)
    dziękuję za udział w wyzwaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. każdy ma swój indywidualny biorytm. jeśli się go słucha i CZUJE SIĘ swój własny porządek rzeczy i ogólnie - świata. to nie ma co się sugerować innymi.

    OdpowiedzUsuń

We własnym rytmie... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka