Wszyscy jesteśmy śmieciarzami

Planując swój urlop wiedziałam od razu, czego chcę doświadczyć – fizycznego zmęczenia i psychologicznej wolności. Naraz. Kierunek zatem był oczywisty: góry. Leżenie plackiem na plaży, moczenie nóg w jeziorze czy płaszczenie dupy w kawiarniach w centrum handlowym nie spełniało kryteriów.
Dwanaście godzin w pociągu. Trzeba być twardym przecież! No i Cinquecento raczej do Zakopanego nie dojedzie…
A na miejscu: mrowisko. Ludzie pędzący w każdym kierunku, busy i autobusy, pokrzykiwania handlarzy. Witamy w cywilizacji pośrodku Raju.
Wkrótce okazało się, że to Raj Utracony. Zaśmiecony. Pogrzebany i zdeptany. Już nawet nie narzekam na mieszczuchów, którzy w trampkach i z torebką znanej marki na ramieniu próbowali zdobywać szczyty (hałasując przy tym tak, że nawet niedźwiedzie nie odważyły się wyjrzeć ze swoich jam…). Nie krytykuję tatusiów, ciągnących rozbeczane potomstwo w kierunku kolejnego „must have” w turystycznym przewodniku, ani mamuś narzekających, że dziecko znów pobrudziło buciki (a czego się spodziewała w deszczu w Tatrach???). Niech sobie idą na Morskie Oko i paplają.

Widząc jednak puszki po oranżadzie piwopodobnej, butelki po soczku z reklamy, opakowania po wszelkiej maści słodyczach itd. itp. – słowem: syf! – na szlaku i tuż obok niego, szlag mnie trafiał. (I obrzydzenie, gdy widziałam nastolatków oddających mocz do strumienia.) Początkowo zbierałam spotykane woreczki, buteleczki i papierki, dokładając kolejnych gramów do i tak ciężkiego plecaka i narażając się na dziwne spojrzenia mrówek-turystek. 
Śmieciara. Wariatka. Juczny muł.
W końcu i ja przestałam. Ogrom zniszczeń był nie do ogarnięcia. Mijałam plastiki, folie i aluminium z milczącą bezsilnością. I poczułam wstyd.

Wstyd mi za Was, mrówki-turystki. Nie z powodu waszych trampek i braku kultury. Wstyd mi, że nikt Was nie nauczył szacunku do natury, takiego jaki mi wpoił ojciec wiele lat temu. Wstydzę się, że mijam Was na górskiej ścieżce, witam się z Wami starym, niepisanym zwyczajem i idę dalej, nie patrząc, co robicie kilka metrów dalej. Wstyd mi, że wkrótce nawet Rysy znikną pod waszymi… naszymi odpadami.

Wracam do podziwiania widoków. Póki są.

A gdzie Was prowadzą urlopowe szlaki?
A może i Was trafił wakacyjny szlag?

1 komentarz :

  1. Też mnie szlag trafia jak widzę śmieci w górach... Smutne to strasznie.

    OdpowiedzUsuń

We własnym rytmie... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka